Część 2.
CHCIWOŚĆ TRONU
Kiedy tron się chwieje
Jeśli faktycznie celem działania, celem twego życia jest tron, panowanie nad sytuacją, to bez tronu nie da się żyć. Kiedy tron się chwieje, sytuacja staje się krytyczna i skłania do polaryzacji. Albo będziesz walczył o ocalenie swego tronu, albo będziesz próbował wybierać Boga, żeby On objął tron swego panowania nad tobą. Moment, kiedy tron się chwieje, może stać się miejscem spotkania z łaską, ze światłem, które pokaże ci, jak bardzo te twoje wszystkie świadome czy nieświadome próby stworzenia sobie z elementów mikro- czy makro świata podnóżków dla twego tronu sprzeciwiają się pierwszemu przykazaniu.
W obliczu próby wiary, nawet takiej, która zaledwie zasługuje by ją tak nazwać, zagrożenie może urastać prawie do niebotycznych rozmiarów. Bo Pan Bóg, który jest wtedy przy tobie tak blisko, chciałby cię zachęcić do wiary, choćby tak maleńkiej jak ziarnko gorczycy, do takiego aktu, który wydaje się nieproporcjonalny wobec zagrożenia.
W obliczu szalejącej burzy, która dla ciebie staje się próbą wiary, kiedy fale olbrzymie przewalają się nad tobą czy zalewają cię, Bóg oczekuje, żebyś do Niego się zwracał, w Nim szukał oparcia. Byś Go prosił, aby obdarzył cię Maryją jako szczególnym narzędziem swojego zmiłowania, żeby Ona była obecna w twoich oczach i te oczy obdarzała światłem wiary. I byś patrząc Jej oczyma widział, że nie ma żadnych zagrożeń, jest tylko miłosierna ręka Pana, który pragnie, abyś bardziej wierzył, że zarówno twoim światem osobistym jak i światem żywiołów rządzi jedyne panowanie - nieskończonej Mocy i nieskończonej Miłości. To jest przecież tylko burza w szklance wody. To nie ty się chwiejesz czy zapadasz, to chwieje się czy zapada twój tron panowania nad sytuacją. I to cię będzie uspokajać, że ta burza służy większemu przylgnięciu do Maryi, szczególnego narzędzia łaski Bożej. Bez działania tego szczególnego narzędzia miłosiernej łaski nie byłbyś przecież zdolny dostrzec w tym wydarzeniu szansy na głębsze przylgnięcie do Niej. Jak trudna, a właściwie niemożliwa jest bez Niej taka reakcja. Ta myśl o szklance, w której coś się gotuje i o własnej suwerenności, która się chwieje, może jako akt wiary działać bardzo otrzeźwiająco na pełną zadufania w sobie wielkość człowieka.
Jak bardzo w takich chwilach zadufania w sobie potrzebujesz Jezusa. Możesz wtedy mówić do Niego: Potrzebuję Ciebie, Jezu, każdego dnia w tym szczególnym narzędziu, jakim jest Maryja, w tym niezwykłym narzędziu Twej miłości do mnie. Bez zbawczej łaski Jezusa będziesz się gubił nieustannie. A gdyby doszło do bardzo wielkiego zagubienia, to wtedy w tym wszystkim, co się dzieje, ani Boga nie ma, ani nawet ludzi nie ma. Ludzie służą ci tylko jako budulec dla tronu, a Bóg - jeśli nawet gdzieś jest - to tylko jako element tła, na którym twój tron wypada jeszcze bardziej okazale. Te słowa pokazują dość wyraźnie, na czym polega ta fałszywa religia tronu, która obejmuje wiarę w siebie, nadzieję pokładaną w sobie czy też narcystyczne ukierunkowanie na autoadorację. Pokazują, jak ta fałszywa religia wciska się, często niezauważalnie w twoje jestestwo, w tych momentach kiedy zajmujesz tron należny wyłącznie Jedynemu Panu.
(cdn, następny fragment - we wtorek 1 maja)
"Kuszeni mirażem tronu"
Zeszyt nr 44
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2066/NK/2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz