niedziela, 10 czerwca 2012

"...twój tron stoi naprzeciw tronu Boga" (18)

   
"Kuszeni mirażem tronu"- Zeszyt RRN nr 44 (18)
Część 2.
CHCIWOŚĆ TRONU
Tron panowania nad sobą (cd)
Tekst św. Pawła, natchniony i objawiony przez Boga, tekst, który zbija z tropu, kiedy próbujemy wczuć się w jego sens. Bo św. Paweł wyraźnie mówi: "ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny" (2Kor 12,10). Św. Paweł jawi się nam jako niezwykły apostoł, jako taki Boży szaleniec, człowiek, którego nie potrafią złamać narastające prawie do niemożliwości przeszkody. I nagle widzimy, jak ten gigant, ten wielki apostoł dzieli się z nami swym odkryciem, że wcale nie jest wielki i że nie dąży do tego, żeby być wielkim, a więc nie dąży do bycia na tronie; że w nim samym nie ma mocy, ze Jego mocą jest sam Bóg.

     Poddawanie się jedynemu panowaniu Boga w praktyce oznacza świadomość zależności od Niego. Jeżeli to ma być jedyne, a więc całkowite panowanie Boga nad nami, to znaczy, że poczucie całkowitej zależności od Boga powinno przeniknąć nas aż do samej głębi. I tutaj doświadczanie słabości może nam bardzo pomóc, przypomnieć, że faktycznie nie zależymy od siebie, że ten tron jest fikcją. Bo przecież słabość fizyczna, psychiczna czy duchowa oznacza brak panowania nad sobą i w tym znaczeniu te doświadczenia słabości wprowadzają nas w obszar prawdy.

     Słowa Jezusa powiedziane w związku z obrazem krzewu winnego: "Beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,5), pokazują, jaka jest prawda. Nic nie możecie uczynić, czyli sami z siebie jesteście słabi, całkowicie słabi, bo   n i c   nie możecie. I św. Paweł nam przypomina, że "w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" (Dz 17,28). Czyli bez Niego nie żyjemy, nie ruszamy się, nie jesteśmy. To On jest naszą mocą, naszą nadzieją, skałą, na której możemy się oprzeć bezpiecznie, schronieniem. Jest naszym domem. Jest wszystkim tym, czego potrzebuje nasze biedne, skołatane serce.

     Tylko w świetle wiary możesz zobaczyć, że twój tron stoi naprzeciw tronu Boga, że stanowi jakby wyzwanie dla Niego. I nie wiadomo, czym się bardziej zdumiewać - czy stopniem twojej niewiary, która nie dostrzega tych dwóch tronów (a może nie chce dostrzegać), czy ślepotą stworzenia, które nie widzi całej wielkości dramatu. Bo ten drugi tron jest jak wyzwanie rzucane Bogu nieustannie. A jeżeli jest wyzwaniem, to wcześniej czy później musi się zawalić. Kim w końcu jesteś człowieku, że z tego wyzwania czynisz jakby osnowę dla swego życia…?

     Ból towarzyszy Jezusowi faktycznie przez całe Jego publiczne życie. Ten ból osamotnienia wśród tłumów, które karmi cudownie chlebem. A oni nawet chcą Go porwać posadzić na tronie, ogłosić królem, ale po to tylko, żeby obok Jego tronu zasiadać na swoich tronach, którym wystarczy po prostu pełny brzuch.

     Jezus z bólem głosi Ewangelię o królestwie, i to nie tylko swoim uczniom, ale również faryzeuszom, arcykapłanom, bo to są też Jego dzieci. To są też grzesznicy, tylko że nieświadomi swej grzeszności. Rozsiadający się na swoich tronach uważają Jezusa za niebezpiecznego dla siebie. Bo Jego tron miłosierdzia zawsze przynosi polaryzację. Im bardziej Jezus będzie usiłował zmiękczyć ich serca, tym bardziej będą chcieli bronić swoich pozycji. Zło będzie narastać. Grzech będzie coraz większy. A On nauczał, że ludzkie trony zmierzają do uciskania poddanych, Jego zaś królestwo jest królestwem służenia. Wszystkim. Umywaniem nóg również swemu przyszłemu zdrajcy.

     Jezus kochał uniżenie. Ale nikt tego nie rozumiał poza Jego Matką. Nawet modląc się możesz się zagubić i nie odkryć upodobań Pana. Jeśli chcesz nawiązać z Nim kontakt, musisz ukochać to, co On ukochał.
Wiesz o tym, a jednocześnie wiesz o swojej bezradności, bo pragnienie uniżenia nie jest twoim życiem. W swym tak wielkim zagubieniu możesz błagać Jezusa o ratunek, możesz prosić Go, aby posłużył się swoją Matką - którą tak bardzo ukochał - jako szczególnym narzędziem swojej łaski. Aby Ona, Matka Uniżenia, żyła w tobie modlitwą uniżenia, aby żyła wiarą w iluzoryczność twego tronu, wiarą, której tak bardzo ci brakuje. Choćby tak maleńką jak ziarnko gorczycy, ale nabrzmiałą pewnością, taką pewnością, jaką może obdarzyć tylko łaska miłosiernego Pana.
(cdn) 
"Kuszeni mirażem tronu"
Zeszyt nr 44
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2066/NK/2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Maryja jest formą, w której jesteśmy duchowo kształtowani. Proces ten dokonuje się stopniowo i trwa całe życie, aż po dopełnienie się w momencie śmierci.
Gdy w chwili śmierci nie będziesz jeszcze w pełni duchowo ukształtowany, to proces ten będzie musiał dokonywać się dalej w czyśćcu.
Bóg jednak chce, byś uświęcił się, to znaczy został w pełni ukształtowany w formie, jaką jest Maryja, już na ziemi."
("Oto Matka twoja", s.68)