niedziela, 24 czerwca 2012

"Potrzebuję Ciebie, Jezu, tak bardzo." (20)

"Kuszeni mirażem tronu"- Zeszyt RRN nr 44 (19)
Część 2.
CHCIWOŚĆ TRONU
Brakuje Mi ciebie (cd)
Kiedy walczysz o czas dla siebie, to może nie zastanawiasz się nad tym, że czas to taki uniwersalny środek, który w swoich zamiarach możesz na wszystko zamienić, że w tym posiadaniu dla siebie czasu jakże głęboko wyraża się pragnienie samowystarczalności, niezależności od Boga. Bo czas możesz zamienić na przyjemność, możesz zamienić na zdobywanie pieniędzy, na uporządkowanie swoich spraw, co może przynosić ci satysfakcję pewności siebie, poczucie panowania nad sytuacją. Zresztą samo dysponowanie czasem daje wystarczająco silne przekonanie, że jesteś kimś.

     Doczesność jest czasoprzestrzenią, o tych dwóch wymiarach. Kiedy do panowania nad czasem dodasz jeszcze panowanie nad przestrzenią poprzez wystarczająco sprawny samochód czy samochody, to możesz utonąć w iluzji, że posiadasz  b a r d z o  dużo i że  b a r d z o  nie potrzebujesz Boga.

     Iluzja władzy domaga się nie tylko wypełnienia swoją mocą czasoprzestrzeni, ale również ludzi, którzy bądź będą realizować twoje plany, zamiary, bądź usensowniać twoje przekonanie, że jesteś kreatorem własnego życia.

     W tak wielką dal sięgające iluzje tronu obejmują na przykład posiadanie dzieci. Dzieci są twoje, ponieważ dałeś im życie. Bóg wcześniej czy później musi sprzeciwić się twoim wydumanym iluzjom i może te iluzje przestać podtrzymywać w istnieniu. A wtedy okaże się, że twoje dzieci nie są twoje, nie są twoją własnością, wymykają się spod twojej władzy. I tak naprawdę potrafią zatruć ci najlepiej dobrane i z trudem zdobyte odcinki czasu, którym tak chciałeś zawładnąć.

     Te nieuświadomione, nieodkryte kontynenty iluzji tronu często objawiają się właśnie wtedy, gdy nad czymś tracisz władzę. Kiedy zachorujesz i lekarz nie będzie mógł ci pomóc, kiedy będziesz musiał przejść na emeryturę czy przy licznych innych tego rodzaju okazjach, odczujesz, jak te walące się iluzje mogą być bolesne dla ciebie. Ale jeżeli wcześniej nie chciałeś usłyszeć szeptu Jezusa: Brakuje Mi ciebie, to być może na gruzach swoich iluzji ten szept wreszcie usłyszysz i zapragniesz Boga. Bo tak naprawdę głód Boga rodzi się na zgliszczach wypalonych ludzkich przekonań o tym, że sami sobie wystarczamy.

     Głód Boga ma zwykle tę bolesną otoczkę wypalonych iluzji, ale próbuj być wdzięczny za nią, ponieważ przynajmniej w tym kontekście odkryjesz wreszcie Jedyną Miłość, która zawsze była tak bardzo cierpliwa, tak długo czekająca na ciebie, tak bardzo wytrwała i tak wierna jak wierny może być tylko Bóg, który ukochał cię nad życie. To ten głód Boga zrodzi w tobie modlitwę-odpowiedź:
Brakuje mi Ciebie, Jezu, bardzo.
     Potrzebuję Ciebie, Jezu, tak bardzo. Potrzebuję, abyś posługiwał się Maryją jako szczególnym narzędziem Twojej łaski. Potrzebuję Ciebie każdego dnia w tym szczególnym narzędziu, jakim jest Maryja, w tym niezwykłym narzędziu Twojej miłości do mnie. Jak żywisz ptaki niebieskie i przyozdabiasz lilie polne - potrzebuję Ciebie, Twojej miłosiernej troski o mój chleb powszedni. Bo bez Ciebie nie dam sobie rady nawet w prostych, codziennych sprawach.
     Potrzebuję Ciebie w trudnościach życia, które stanowią dla mnie próby wiary. Ty najlepiej wiesz, że w tych próbach - jeśli będę wierzył w siebie - załamię się. Dlatego tak bardzo potrzebuję Ciebie, Twych miłujących ramion, Boże, które obejmują mnie ramionami Twej Matki.
     Potrzebuję Ciebie w mym życiu duchowym, potrzebuję posługiwania się przez Ciebie Maryją w mym życiu modlitwy, w mym życiu sakramentalnym. Tyle we mnie złych skłonności, tyle pokus. Tyle zanurzenia w bagnie doczesności.
Potrzebuję, byś strzegł mej wierności dla Ciebie w życiu duchowym poprzez Maryję, którą wybierasz jako narzędzie swej szczególnej łaski. Przez Maryję jako znak swojej obecności będziesz przelewał na mnie zdroje swego miłosierdzia.
     Potrzebuję Ciebie w kontaktach z Tobą, na płaszczyźnie wiary. Bo moja modlitwa jest tak marna, pełna rozproszeń, że nie wiem, czy czasem przez nią bardziej nie obrażam Ciebie niż szukam Twojej woli. Mój udział w sakramentach świętych, które stanowią niewyobrażalny skarb dla mnie, przypomina raczej zachowanie tego stworzenia, o którym powiedziałeś, że potrafi skarb stratować i znieważyć (por. Mt 7,6).
     Potrzebuję Ciebie tak bardzo, by Eucharystia nie ściągnęła na mnie wyroku potępienia, jak przez swój Kościół każesz się modlić we Mszy św. przed przyjęciem Komunii św. kapłana. Twoja miłość do mnie sprawi, że posłużysz się Maryją, aby była dla mnie kanałem Twej łaski i aby to Ona żyła we mnie żywą wiarą w Twoją moc i w Twoją miłość, ciągle przeze mnie nieodkrytą, a którą wierzę, że pozwolisz mi w pełni odkryć, kiedy zobaczę Cię twarzą w twarz.   

(cdn) 
"Kuszeni mirażem tronu"
Zeszyt nr 44
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2066/NK/2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Maryja jest formą, w której jesteśmy duchowo kształtowani. Proces ten dokonuje się stopniowo i trwa całe życie, aż po dopełnienie się w momencie śmierci.
Gdy w chwili śmierci nie będziesz jeszcze w pełni duchowo ukształtowany, to proces ten będzie musiał dokonywać się dalej w czyśćcu.
Bóg jednak chce, byś uświęcił się, to znaczy został w pełni ukształtowany w formie, jaką jest Maryja, już na ziemi."
("Oto Matka twoja", s.68)