piątek, 16 grudnia 2011

"Przyzywając Jej obecności w chorobie" (14)

"Przedziwny świat Jedynej Miłości"- Zeszyt RRN nr 45 (14)
Część 2. WSZYSTKO INACZEJ

Ludzie mówią, że Panu Bogu nie udała się starość, niektórzy uważają, że i choroba się Panu Bogu nie udała. A przecież w świetle wiary starość to najcenniejszy okres życia, kiedy człowiek nawet niezauważenie, mimo woli, staje się jakoś mniejszy, i kiedy tron własnego wyniesienia zdaje się przynajmniej trochę kurczyć. Bo czym tu się chwalić, kiedy człowiek jest stary? Czy można wstępować na piedestał, kiedy nogi zaczynają się trząść? Usiłujesz w swoich myślach budować bastion siły, ale choroba jest jego antybastionem, przeciwieństwem.
Czy jednak dostrzegasz to wszystko, kiedy chorujesz? Może potem, kiedyś, Bóg ci powie, że przez całe twoje życie tkał gobeliny, które ty widziałeś od jednej strony - tylko lewej. A dziwy gobelinów odsłonią ci się dopiero później, kiedy zobaczysz wszystko inaczej, zobaczysz, że wszystko w twoim życiu miało sens, że całe to twoje życie było księgą pisaną wydarzeniami, które układały się jak litery czy wyrazy mające ci objawiać miłosierdzie Jedynego Pana.

Przyzywając Jej obecności w chorobie

Niezbyt wiele miałeś czasu na modlitwę, więc kiedy zachorowałeś, ktoś ci powiedział: teraz będziesz miał czas, będziesz mógł się długo modlić, to będą dla ciebie takie rekolekcje.
Ale lepiej się nie łudź, że podczas choroby będziesz miał czas dla Boga. Jeśli go nie miałeś w ciągu tego "zdrowego" czasu, to czy go będziesz miał, kiedy twoim światem staną się pigułki, łóżko, wizyta lekarza no i to nieprzyjemne, co nosisz w swoim ciele?
Życie nagle zmienia się w momencie choroby. Czy ty stajesz się inny? Raczej nie, tylko choroba odsłania dużo prawdy o tobie. Na pewno nie całą prawdę, ale wystarczająco trudną, żeby stwierdzić, że teraz ujawnia się, kim jesteś, jak jesteś skoncentrowany na sobie.
Żyjesz chorobą, tworzysz z tą chorobą taką komunię, że w dużym stopniu znika Bóg, nadprzyrodzoność i ten skarb, jaki ci Bóg powierzył, skarb powołania do świętości. A zostaje twarda rzeczywistość zmagania się z tym, co nieprzyjemne bardzo.

Jeżeli można powiedzieć, że życie wewnętrzne powinno się stopniowo upraszczać, aby nastawić się na jedyność celu, jakim powinien stawać się twój Umiłowany, to w chorobie życie też się upraszcza, tylko w odwrotnym kierunku. Masz cel. Jeden. Aby wreszcie wyzdrowieć. Aby nareszcie przestały cię męczyć te różne gorączki, kaszle, bóle.
I jak tu wcisnąć czas na modlitwę, jak tu wcisnąć chęć do modlitwy. Bo tego prawie nie ma. Przecież skoncentrowanie się na sobie jest odwrotnością skoncentrowania się na Tym, który chce być dla ciebie jedyną wartością, jedynym oparciem, jedynym celem.

Kiedy rani cię cierń choroby, odkrywasz nagle, że coś ważnego tracisz, że twój tron panowania nad sobą się wali. Co ci z sukcesów, nagród, pieniędzy czy awansu - przyjemności tego świata znikają, bo w tyglu choroby nie możesz się doczesnością cieszyć. Niezauważany do tej pory tron cieszenia się dobrym zdrowiem okazuje się fundamentalny. Walenie się tego tronu potrafi cię zamknąć na Boga, na życie wewnętrzne, odsłonić rzeczywistość zionącą ohydną prawdą egoizmu, który nie cierpi cierpieć, nie cierpi chorować. (cdn)

"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Maryja jest formą, w której jesteśmy duchowo kształtowani. Proces ten dokonuje się stopniowo i trwa całe życie, aż po dopełnienie się w momencie śmierci.
Gdy w chwili śmierci nie będziesz jeszcze w pełni duchowo ukształtowany, to proces ten będzie musiał dokonywać się dalej w czyśćcu.
Bóg jednak chce, byś uświęcił się, to znaczy został w pełni ukształtowany w formie, jaką jest Maryja, już na ziemi."
("Oto Matka twoja", s.68)