sobota, 24 grudnia 2011
czwartek, 22 grudnia 2011
"Dla świata nie jest istotna skrucha" (18)
Część 2. WSZYSTKO INACZEJ
Tak zwane porażki (cd)
Sukces wynosi na piedestał i oddala od Jej ramion. W miarę jak zaczniesz lepiej to rozumieć i odkrywać sens niepowodzeń, twój lęk przed porażką może zacząć topnieć. Lęk przed porażką oznacza lęk przed odrzuceniem. Boisz się, że skoro się nie wywiązałeś, to już nie jesteś w Jej ramionach. Ale to znaczy, że źle pojmujesz tę komunię. Chcesz być w Jej ramionach tak, jakbyś w tę komunię też miał jakiś swój wkład, swój kapitał. A przecież to niemożliwe - wszystko musisz otrzymać. A to znaczy, że ostatecznie musisz wszystko przegrać, aby nic nie mieć i móc wszystko dostać.
Dlatego istotny jest nie sukces, ale skrucha, uznanie swego błędu, zła, upadku, niepowodzenia w dobrym i ufne oczekiwanie wszystkiego od Boga. On nie jest podobny do tych, których się boisz, którzy egzekwują od ciebie coraz to nowe formy doskonałości. Bóg nie ma nic wspólnego z duchem tego świata rozliczającym ludzi na podstawie wyników i żądającym od nich efektywności.
Dla świata nie jest istotna skrucha, za skruchę nic się nie kupi. Liczą się wartości wymierne, czas - wymienialny na prawie wszystko, wyniesiony do rangi bożka. Ale Bóg nie jest taki, jest Inny. Jest zakochany w tobie jako człowieku porażki, nie człowieku sukcesu, którym nie jesteś. Tak jakby mówił do ciebie: Cieszy Mnie bardzo, kiedy wszystko psujesz i zawalasz, bo kocham ciebie bezwarunkowo i zawsze. Teraz wreszcie mogę ci powiedzieć, że cię kocham, a ty może zrozumiesz, że jestem twoją Jedyną Miłością. Któż inny może cię kochać, kiedy do niczego się nie nadajesz? (cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
środa, 21 grudnia 2011
"Twoje sukcesy..." (17)
Część 2. WSZYSTKO INACZEJ
Tak zwane porażki
Patrząc po ludzku, życie Jezusa naznaczone było nieustanną porażką. Krewni, którzy Go nie rozumieli, a nawet jakoś prześladowali (por. Mk 3,21). Niezrozumienie, udręka ze strony otoczenia, również ze strony Apostołów, chęć robienia przez nich kariery u boku Mistrza. A ostateczna porażka, to - patrząc po ludzku - krzyż. Przecież po ludzku przegrał na krzyżu. Ale dla Maryi patrzącej w świetle wiary te wszystkie porażki były wielkim zwycięstwem. One tworzyły drogę zbawienia, którą Jej Syn wybrał, aby uratować ludzkość. Ten krzyż dla Niej stał się krzyżem chwały, drogą ku zmartwychwstaniu.
Kiedy twoja ambicja tak powstrzymuje cię bardzo przed przyznaniem się do porażki, do rzeczy zmarnowanych, nieudanych, zepsutych, to wspomnij, że nie jesteś sam, że jesteś w Jej ramionach. Jest z tobą Maryja, która idzie w pielgrzymce wiary z tobą razem i chce z tobą tworzyć komunię. Najdoskonalszą komunię utworzyła ze swoim Synem i tak bardzo pragnie z tobą też tworzyć komunię życia. Twoje sukcesy nie tylko przecież są iluzoryczne, ale przeszkadzają, tworzą barierę, która ci uniemożliwia głębsze zanurzenie się w ramionach Maryi. Jeżeli ci się wydaje, że wygrywasz, że odnosisz sukcesy, to przecież wtedy Jej nie potrzebujesz, sam sobie wystarczasz. W Jej oczach twój sukces jest porażką. I odwrotnie, twoja porażka staje się sukcesem, ponieważ przybliża cię do Niej, bardziej Jej potrzebujesz. Bycie w Jej ramionach staje się bardziej autentyczne i głębsze. Dlatego Bóg jest zakochany w tych, którzy ponoszą porażki. Bo na miarę ponoszonych porażek rodzi się w nich pragnienie łaski, a więc pragnienie bycia z Tą, która jest Matką Łaski Bożej. Bóg jest zakochany w tych, którzy przegrali własne życie, bo wtedy już nic nie mają - tylko Maryję, Tę, która jest niezwykłym znakiem i narzędziem udzielającej się nam Bożej miłości.
To tak jak dobry łotr. Nikt nie ma wątpliwości, że w chwili ukrzyżowania był to człowiek, który poniósł totalną klęskę. Zmarnował życie, zupełnie. I oto w czasie przedziwnego spotkania z Ukrzyżowanym odkrył, że jest kochany przez Niego do szaleństwa. Właśnie on - człowiek, który zmarnował życie, wszystko zepsuł i w sensie duchowym, i w sensie ludzkim. Poprzez to, że odkrył, iż jest tak bardzo kochany, otworzył się na miłość Jezusa i przyjął ją. I uwierzył w coś, w co nawet uczniowie Jezusa nie wierzyli - uwierzył w moc Jezusa Chrystusa, w Jego Królestwo. Z pokorą uznał swoje zło i pokornie oczekiwał wszystkiego choć cierpiał straszliwe męki a przed sobą miał już tylko śmierć, bo po ludzku patrząc przegrał całe swoje życie, wszystko.(cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
wtorek, 20 grudnia 2011
"Aby była Ona w moich oczach obecna..." (16)
Część 2. WSZYSTKO INACZEJ
Przyzywając Jej obecności w chorobie (cd)
Jeśli już musisz gdzieś uciekać, to najlepiej w ramiona Maryi. Proś Ją, żeby w tych trudnych godzinach, które stanowią pewną ciemność wiary, trzymała cię jak dziecko na rękach. Może Ona ci będzie pokazywała, że te ciemności, od których chcesz uciec, Bóg daje ci jako łaskę, po to żebyś w tych ciemnościach Jego szukał. To nie ma znaczenia, że w chorobie możesz doświadczyć pustki emocjonalnej, w której On jest nieuchwytny dla uczuć, zmysłów. Matka Boża pragnie cię uczyć, że trwanie wobec Boga ukrytego w ciemnościach wiary jest najlepszą formą modlitwy. Pragnie cię uczyć, że przytulony do Niej może będziesz jakoś łatwiej uznawał, że bez Chrystusa nic nie możesz uczynić, jesteś przecież jak winna latorośl, która odcięta od krzewu winnego musi ginąć (por. J 15,5).
Dlatego najlepiej prosić Jezusa już teraz, żeby przychodził do ciebie, żeby był obecny poprzez Maryję jako szczególne narzędzie swojej łaski. Abyś mógł w tej obecności przeżywać każdą gorączkę, przeziębienie, wszelkie dolegliwości. Proś Jezusa: Spraw, jeśli taka jest Twoja wola, by Maryja jako szczególne narzędzie Twojej łaski żyła we mnie i modliła się modlitwą wiary, której mi tak bardzo potrzeba. Aby była Ona w moich oczach obecna, pokazując mi wszystko inaczej. Pokazując mi, że taki pusty emocjonalnie, nędzny, skupiony na sobie jestem zawsze kochany, i to bardzo. (cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
niedziela, 18 grudnia 2011
"...nie możesz liczyć na siebie" (15)
Część 2. WSZYSTKO INACZEJ
Przyzywając Jej obecności w chorobie (cd)
W obliczu tych przerastających cię trudności nie możesz liczyć na siebie. Proś więc Jezusa, aby pochylił się nad tobą i obdarzył cię tym niezwykłym darem, jakim byłaby dla ciebie Maryja jako szczególne narzędzie Jego miłosiernego działania w tobie w tym trudnym czasie. Potrzebujesz Tej, której Serce przebił miecz siedmiu boleści, Tej, która z wiarą umiała przeżyć życie i z wiarą stać u podnóża krzyża.
Jak bardzo potrzebny ci jest dar Jej obecności, dar Bożego działania posługującego się Maryją, która w tej próbie wiary przychodzi do ciebie ze swymi otwartymi ramionami, żeby cię przenieść jakby ponad tą próbą, której nie jesteś w stanie przebyć sam. Jezus chce, żebyś do Niej przywarł, ponieważ Jego ramiona chcą cię ogarnąć ramionami Maryi. Próbuj przylgnąć do Tej, która jest Ucieczką grzesznych, Ucieczką chorujących, Ucieczką słabych i teraz w tych trudnych dla ciebie chwilach pragnie cię szczególnie kochać.
Nie trzeba próbować, żeby ta modlitwa bycia w ramionach Maryi była doskonała albo taka, z jakiej będziesz zadowolony. Możesz być w ramionach Maryi w ten sposób, że będziesz starał się łączyć swoje doświadczenie słabości fizycznej, psychicznej czy duchowej z Tą, która cię przecież nigdy nie opuszcza, która teraz szczególnie się o ciebie troszczy, bardziej niż kiedyś. Kiedy męczy cię bezsenność wywołana różnymi dolegliwościami, ból głowy, gorączka, kiedy gwałtownie ujawnia się poziom twego egocentryzmu, skupienie na sobie, Ona cię trzyma w swoich ramionach, nie rezygnuje, nie opuszcza cię.
Pan Bóg przez chorobę ci przypomina, że z prochu powstałeś i kiedyś w proch się obrócisz, a ty zamiast przylgnąć bardziej do miłości Jezusa uciekasz w jakieś niedorzeczne działania, mające zapełnić męczącą pustkę. Ale Maryja jest przy tobie, Ona nigdy od ciebie nie ucieka.
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
piątek, 16 grudnia 2011
"Przyzywając Jej obecności w chorobie" (14)
Część 2. WSZYSTKO INACZEJ
Ludzie mówią, że Panu Bogu nie udała się starość, niektórzy uważają, że i choroba się Panu Bogu nie udała. A przecież w świetle wiary starość to najcenniejszy okres życia, kiedy człowiek nawet niezauważenie, mimo woli, staje się jakoś mniejszy, i kiedy tron własnego wyniesienia zdaje się przynajmniej trochę kurczyć. Bo czym tu się chwalić, kiedy człowiek jest stary? Czy można wstępować na piedestał, kiedy nogi zaczynają się trząść? Usiłujesz w swoich myślach budować bastion siły, ale choroba jest jego antybastionem, przeciwieństwem.
Czy jednak dostrzegasz to wszystko, kiedy chorujesz? Może potem, kiedyś, Bóg ci powie, że przez całe twoje życie tkał gobeliny, które ty widziałeś od jednej strony - tylko lewej. A dziwy gobelinów odsłonią ci się dopiero później, kiedy zobaczysz wszystko inaczej, zobaczysz, że wszystko w twoim życiu miało sens, że całe to twoje życie było księgą pisaną wydarzeniami, które układały się jak litery czy wyrazy mające ci objawiać miłosierdzie Jedynego Pana.
Przyzywając Jej obecności w chorobie
Niezbyt wiele miałeś czasu na modlitwę, więc kiedy zachorowałeś, ktoś ci powiedział: teraz będziesz miał czas, będziesz mógł się długo modlić, to będą dla ciebie takie rekolekcje.
Ale lepiej się nie łudź, że podczas choroby będziesz miał czas dla Boga. Jeśli go nie miałeś w ciągu tego "zdrowego" czasu, to czy go będziesz miał, kiedy twoim światem staną się pigułki, łóżko, wizyta lekarza no i to nieprzyjemne, co nosisz w swoim ciele?
Życie nagle zmienia się w momencie choroby. Czy ty stajesz się inny? Raczej nie, tylko choroba odsłania dużo prawdy o tobie. Na pewno nie całą prawdę, ale wystarczająco trudną, żeby stwierdzić, że teraz ujawnia się, kim jesteś, jak jesteś skoncentrowany na sobie.
Żyjesz chorobą, tworzysz z tą chorobą taką komunię, że w dużym stopniu znika Bóg, nadprzyrodzoność i ten skarb, jaki ci Bóg powierzył, skarb powołania do świętości. A zostaje twarda rzeczywistość zmagania się z tym, co nieprzyjemne bardzo.
Jeżeli można powiedzieć, że życie wewnętrzne powinno się stopniowo upraszczać, aby nastawić się na jedyność celu, jakim powinien stawać się twój Umiłowany, to w chorobie życie też się upraszcza, tylko w odwrotnym kierunku. Masz cel. Jeden. Aby wreszcie wyzdrowieć. Aby nareszcie przestały cię męczyć te różne gorączki, kaszle, bóle.
I jak tu wcisnąć czas na modlitwę, jak tu wcisnąć chęć do modlitwy. Bo tego prawie nie ma. Przecież skoncentrowanie się na sobie jest odwrotnością skoncentrowania się na Tym, który chce być dla ciebie jedyną wartością, jedynym oparciem, jedynym celem.
Kiedy rani cię cierń choroby, odkrywasz nagle, że coś ważnego tracisz, że twój tron panowania nad sobą się wali. Co ci z sukcesów, nagród, pieniędzy czy awansu - przyjemności tego świata znikają, bo w tyglu choroby nie możesz się doczesnością cieszyć. Niezauważany do tej pory tron cieszenia się dobrym zdrowiem okazuje się fundamentalny. Walenie się tego tronu potrafi cię zamknąć na Boga, na życie wewnętrzne, odsłonić rzeczywistość zionącą ohydną prawdą egoizmu, który nie cierpi cierpieć, nie cierpi chorować. (cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
wtorek, 13 grudnia 2011
"...dzieje świata to dzieje miłosierdzia Bożego" (13)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Medialny świat (cd)
Nie gorsz się grzechami innych, zdaje się szeptać Maryja. Są to grzechy różnych synów marnotrawnych, których Bóg tak bardzo ukochał.
Kiedy będziesz oglądał te różne dzieje grzechu, to Jedyna Miłość może udzielać ci światła wiary. Zobaczysz w tym świetle, że ten tak dramatycznie grzeszny etap drogi synów marnotrawnych - patrząc zewnętrznie oddalający ich od Boga - faktycznie przybliża ich do powrotu, do odkrycia prawdziwego oblicza Ojca.
Uczestnicząc w widzeniu Maryi widzisz, jak oddalają się od domu Ojca, ale tylko do pewnego momentu. Potem, ufasz, że ta droga zacznie skręcać z powrotem ku Ojcu, że ta ich długa, bolesna, pełna poniewierki i udręki droga stanie się szczęśliwą winą, która popchnie ich z powrotem ku oczekującemu Ojcu.
Myśląc tak nie będziesz ich osądzał. Wręcz przeciwnie, światło wiary pozwoli ci zobaczyć ich w objęciach płaczącego z radości Ojca, gdzie potem będzie i uczta, i sandały, i pierścień synowski. Pojawi się przedziwny świat miłosierdzia Bożego, rozlewający się nad biednym, obolałym, poranionym człowiekiem, który w końcu wrócił.
Świat ukazywany przez media to dzieje grzechu, ale patrząc z drugiej strony, poprzez światło wiary, można dostrzec, że dzieje świata to dzieje miłosierdzia Bożego. Wszystko ma ci służyć, do uświęcenia, powie św. Faustyna [9. Por. Dzienniczek, 1720. ] Medialny świat widziany bez wiary nie będzie ci służył, będzie cię niszczył i oddalał od Boga. Ale widziany z ramion Maryi może cię do Boga przybliżać.
Patrzenie w świetle wiary tak bardzo jest ci potrzebne, kiedy poprzez media docierają do ciebie wiadomości o różnych kataklizmach - trzęsieniach ziemi, tajfunach, szalejących żywiołach, katastrofach. Bóg często posługuje się naturą czy historią, aby uświadomić człowiekowi jak dalece jest bezradny wobec tych praw natury, które On sam stworzył, wobec wydarzeń wymykających się spod kontroli.
Wiara potrafi wykrzesać z wiadomości medialnych krzyk, który prosi, nalega: Patrz, nie dasz sobie rady sam. Potrzebujesz Boga. A On tylko czeka na twój krzyk, na to wołanie, aby obdarzył cię szczególnym narzędziem swej łaski. A prosząc Maryję, żeby w tobie wołała o miłosierdzie dla ciebie i dla świata, doznasz, jak wielka moc płynie z tej uosobionej w Niej miłości Jezusa. Zobaczysz, że jeżeli Ona będzie prosiła o miłość dla świata, to dzieje tej małej czy wielkiej historii będą się zmieniać, prawa natury ulegną zaburzeniom.
Będziesz świadkiem, jak cuda Bożego miłosierdzia będą rozlewać się nad biednym, zagubionym ludzkim światem.
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
poniedziałek, 12 grudnia 2011
"Kiedy zalewają cię zewsząd potoki informacji..." (12)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Medialny świat (cd)
"Kiedy zalewają cię zewsząd potoki informacji, próbuj miłosierdziu Jezusowemu oddawać i siebie, i ofiary krwawych wydarzeń, i samych katów. Bo za wszystkich Jezus wylał na krzyżu swoją przenajświętszą, drogocenną Krew.
Jeśli we własnym życiu widzisz, jak Bóg tropi twoje ślady, bo nie chce pozwolić, abyś się zagubił, to może dostrzeżesz pewną analogię w życiu postaci ze sceny tego świata.
Medialny świat może albo oddalać cię od Boga i zatapiać w doczesności, albo przybliżać do Niego, wprowadzać w przedziwny świat Jedynej Miłości.
Może odkryjesz ewangeliczną postać Dobrego Pasterza, który z tak niezwykłą cierpliwością, z takim, chciałoby się powiedzieć, "uporem" szuka duszy nie bacząc na własne zmęczenie i ciemność nocy.
Patrząc czy wsłuchując się w wiadomości może dostrzeżesz wątki ewangelicznych postaci. Dostrzeżesz Zacheusza czy jawnogrzesznicę, może jeszcze sprzed nawrócenia. Samarytankę, która ciągle nieświadoma czego naprawdę potrzebuje, czeka na wodę żywą, zagubiona. To wszystko jest jakoś ukryte w tych różnorodnych wydarzeniach, z którymi stykasz się poprzez prasę, radio, telewizję.
Jeśli jest w tobie głód Boga, jeśli jest w tobie wołanie: Potrzebuję, Maryjo, Twych ramion, wszędzie możesz odnaleźć ślady obecności Boga, Jego interwencji we wszystko, co się dzieje.
Nie warto się przerażać medialną scenerią, w której można dostrzec mniej lub bardziej ukryte czy też odwrotnie - krzyczące - wszystkie siedem grzechów głównych. Światło płynące z niosących cię ramion Maryi, która jest szczególnym narzędziem działania łaski Jezusowej, będzie podsuwać ci myśli nie twoje, ale Jej.
Musisz się tylko nauczyć być czujnym i wsłuchiwać się, co Ona ci podpowiada, w jaki sposób przekazuje ci skąpane w świetle wiary spojrzenie na otaczający świat." (cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
niedziela, 11 grudnia 2011
" ...inne widzenie świata" (11)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Medialny świat
Żyjemy w świecie mediów, w świecie kreowanym przez media, bombardowani całą masą informacji. W obliczu zgiełku tego świata, zalewającego cię potoku informacji, możesz poczuć się zagubiony, bezradny.
Może odczujesz potrzebę proszenia Jezusa, aby Matka Łaski Bożej, to szczególne narzędzie Jego zmiłowania nad tobą, chroniła cię przed tym naciskiem doczesności, by cię nie zniszczył.
Żeby Ona żyła w tobie wiarą w taki sposób, byś mógł Jej oczyma oglądać to wszystko, co oferuje ci świat, co oferują ci media. Byś dzięki obecności Jej wiary w tobie zobaczył w tych wydarzeniach proch i pył, za którym kryje się żywa i pełna miłości obecność Pana.
Tak zachłannie wpatrujesz się w ekran, z takim natężeniem słuchasz wiadomości radiowych czy telewizyjnych, z nosem w jakiejś gazecie zdajesz się wyłączać z życia.
I wtedy może pojawić się niepokój, że się zagubiłeś, że wolą i sercem jesteś daleko od Pana. Przecież to miała być komunia życia z Maryją, a faktycznie stała się jakąś komunią wyszczerbioną, poranioną. Raniąc tę komunię ranisz i Boga, i siebie.
Nie pozostaje ci nic innego jak zbawcze działanie Jezusa, który tylko czeka, abyś Go prosił o Tę, którą z taką radością ci przyśle, nie tylko jako widzialny znak swojej miłości, ale jako niezwykle skuteczne narzędzie ratowania ciebie przed zagubieniem.
Oprzyj się na prawdzie o tym, że ty sam nie potrafisz, że nie będziesz w stanie z wiarą patrzeć na świat, na media, na to wszystko, z czym się stykasz.
A Ta, która jest ci dana jako szczególny kanał łaski Jej Syna, dzięki twojemu przywoływaniu Jej miłosierdzia będzie żyć innym życiem w tobie.
Będzie cię chronić przed natłokiem sypiących się zewsząd informacji, wydarzeń, będzie znajdować w tym twoim skołatanym przez media sercu jakiś zakątek, który pozwoli ci się skupić na Tym, który jest Jedynym Panem historii, od którego wszystko zależy. Po prostu będzie żyła w tobie wiarą, wprowadzi w twoje życie inne widzenie świata.
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
sobota, 10 grudnia 2011
"Jak bardzo musisz okazać się bezradny" (10)
Jeżeli tym tekstem, z którym Bóg wiąże łaskę, jest dla ciebie orędzie skierowane do św. Juana Diego przez Matkę Bożą z Guadalupe, to może się okazać, że poprzez ten tekst zakochasz się w Maryi. A wtedy, kiedy będziesz szedł spać i kiedy będziesz wstawał, towarzyszyć ci będzie myśl o Jej miłujących ramionach. Kiedy obudzisz się w środku nocy i niespokojny zapalisz światło, przypomnisz sobie, że nie jesteś sam. Może zrodzi się wdzięczność dla Jezusa za Jego tak niezwykłą miłość do Maryi, za związane z tą miłością Jego pragnienie, aby posługiwać się Nią jako swoim narzędziem i znakiem swojej miłości wobec ciebie.
Może w wolnej chwili w pracy czy kiedy będziesz czekał w kolejce, twoje myśli zamiast gdzieś błąkać się dookoła zaczną tworzyć modlitwę błagania Jezusa: Skoro Ją tak bardzo kochasz, to zsyłaj mi Ją stale, aby jak najczęściej była znakiem Twojej obecności i niezwykłym narzędziem Twojej miłości do mnie. Żeby moje myśli coraz częściej układały się jakby we wzór słów Matki Bożej z Guadalupe. Aby zawarte w nich Twoje Orędzie, skierowane nie tylko do wszystkich razem, ale i do mnie szczególnie, stawało się oparciem i znakiem Twojej troski o mnie. Aby stawało się wyrazem Twojej mocy działającej w tym szczególnym narzędziu, jakim jest Maryja, kiedy staję bezradny wobec Przeciwnika czy kiedy się gubię w wychylających się zza węgła codzienności próbach wiary.
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
czwartek, 8 grudnia 2011
"Pojawią się w pewnym momencie próby wiary" (9)
Gdy pracujesz i masz chwilę wolną, sięgasz po ten tekst pełen łaski, wczytujesz się weń, ponieważ bardziej ci przypomina kogoś niż coś, jakby wchodził w osobową relację z tobą. Tekst staje się nie czymś, tylko kimś, kto przemawia, prowadzi ciebie, kocha.
Są takie chwile, kiedy z niego bardziej możesz korzystać - gdy kładziesz się spać, kiedy wstajesz. Możesz także mieć go ze sobą, kiedy idziesz do pracy. Jeśli Pan Bóg związał z nim łaskę, to słowa te mogą dźwięczeć ci w sercu również podczas zajęć. Taki tekst może mieć moc przetwarzania twoich czynności w modlitwę.
Czy ten tekst, z którym Bóg wiąże łaskę, zawsze będzie dla ciebie tak ważny? Czy zawsze będzie nośnikiem Bożego daru? "Serce człowieka jest ociężałe i zatwardziałe" - podkreśla Katechizm [8. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1432.]
Może się zdarzyć, że pojawi się znużenie tekstem, które wepchnie go gdzieś na półkę, tak że przestanie być ożywczym źródłem wody łaski dla ciebie.
Życie jednak nie jest spokojną codziennością. Pojawią się w pewnym momencie próby wiary, jakieś porażki, lęki czy pokusy w twoim życiu. Bo jesteś ciągle za duży, na zbyt wysokim tronie, żeby w pełni z tego tekstu skorzystać. Jak bardzo musisz stać się mały i bezradny, żeby nie wierzyć we własne siły i własne możliwości, tylko uwierzyć w łaskę, jaką Pan Bóg wiąże z tym tekstem.
Kuszenie będzie ci stale towarzyszyć na twojej drodze ku Bogu, bo szatan często bywa narzędziem próby. Może kuszenie jest właśnie po to, aby zrodziła się w tobie głębsza potrzeba tego tekstu, z którym Bóg wiąże łaskę, a który w przeciwnym razie spowszedniałby, uległ rutynie, skorodowaniu.
Jeżeli serce twoje stanie się na tyle ociężałe, że nie będziesz chciał korzystać z tej niezwykłej łaski, jaką Bóg wiąże z tym tekstem, wtedy Bóg może dopuścić, że pojawi się Przeciwnik, potężniejszy przecież od ciebie, który z ukrycia nagle ci zagrozi. I wtedy w obliczu pokusy tekst Orędzia Matki Bożej, który mógł już dawno trafić do lamusa, nagle stanie się potrzebny, znowu żywy.
Znowu odkryjesz w nim bezcenny skarb, z którym Bóg wiąże łaskę dla ciebie. Będzie ci on przypominał, że w tych trudnych chwilach zagrożeń, prób wiary możesz wołać do Maryi jako szczególnego narzędzia Bożego zmiłowania nad tobą, aby Ona odnowiła swoje życie w tobie, abyś mógł poczuć się bezpieczny dzięki temu, że Ona mocą Bożej łaski będzie rozpraszać pokusy. Będzie ci przynosić Chrystusa, którego tak bardzo potrzebujesz w tych trudnych momentach.
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
środa, 7 grudnia 2011
"Jeśli ten tekst do ciebie przemawia" (8)
Czyż nie jestem przy tobie Ja, twoja Matka?
Czy nie stoisz w moim cieniu?
Czy to nie Ja jestem źródłem twojej radości?
Czyż nie jesteś ukryty w fałdach mego płaszcza i w moich ramionach, które Cię obejmują?
Czy potrzebujesz czegokolwiek innego?
[7. F. Gonzales Fernandez, E. Chaves Sanchez, J. L. Guerrero Rosado, El encuentro de la Virgen de Guadalupe y Juan Diego, Mhico 2000, p. 154.]
Jeśli ten tekst do ciebie przemawia, próbuj mieć go gdzieś blisko - na biurku, przy którym lubisz przesiadywać albo przy łóżku, kiedy zasypiasz czy budzisz się. Może ten tekst zawierający bezcenne dla ciebie treści oprawisz w formie małej, niedużej książeczki. Może będziesz go czytał wieczorem, a nawet jeśli zaśniesz, to też się nic nie stanie. Najwyżej śpiąc będziesz namacalnie doświadczał materialnej obecności czegoś, z czym Pan Bóg związał łaskę dla ciebie. Kiedy obudzisz się, może w środku nocy, niespokojny, to zapalisz światło i zaczniesz dalej czytać ten tekst, który Bóg uczynił tak obfitującym w łaskę dla ciebie. Łaskę błagania o dar Maryi, którą Jezus posyła ci jako szczególne narzędzie swej miłości do ciebie. Tak jakby chciał, aby Ona stale żyła w tobie jako znak Jego obecności, jako narzędzie pełnego miłości oddziaływania na ciebie. Potem zgasisz światło, znowu zaśniesz, może znowu trzymając tę książeczkę, przez którą Bóg rozlewa łaskę. A kiedy rano się obudzisz, znowu możesz do niej sięgnąć. To może być twoja pierwsza czynność, która może prześwietlać już potem cały dzień. (cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
wtorek, 6 grudnia 2011
Tekst, z którym Bóg wiąże łaskę (7)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Tekst, z którym Bóg wiąże łaskę
Bierzesz do ręki książkę, jakiś tekst i z takim natężeniem wczytujesz się w historie barwne, kolorowe, opisujące świat ludzkich pasji, ludzkich namiętności. I co się dzieje z twoimi oczyma? Czy są one oczami Maryi? Przecież ten tekst cię wciąga, może tak wciąga, że tracisz kontakt z rzeczywistością, wkraczasz w wykreowane w wyobraźni sfery świata. A to cię odrywa od realnej rzeczywistości. Znika dla ciebie doczesność. Ale skoro tę doczesność przenika Bóg, to i Bóg znika dla ciebie.
Są teksty, które kuszą, nie tylko dlatego, że opisują dzieje grzechu. Nawet gdyby te dzieje były poza tekstem, to zawsze pozostaje kuszenie przez ich sugestywność, barwność. Rozbudzają twoją wyobraźnię do tego stopnia, że nie możesz się wtedy modlić, choćbyś chciał. A przecież mamy modlić się zawsze i nie ustawać, jak przypomina Zbawiciel (por. Łk 18,1). Grzechem jest życie tak, jakby Boga nie było [4. Por. Jan Paweł II, Reconciliatio et paenitentia, 18], analogicznie grzechem byłoby również pochłanianie tekstów tak, jakby w danej chwili Boga przy tobie nie było. Kiedy natrafisz na tekst, który wciąga cię w pokuszenie, możesz wołać do Jezusa, aby posłał ci na ratunek Tę, która mocą Bożej łaski będzie cię chronić przed tą tak subtelną pokusą. Wołać do Jezusa, aby Ona cię otwierała na Jedyną Obecność, jaka powinna ci wystarczać [5. "Solo Dias basta" - słowa te św. Teresa z Avila przechowywała zawsze w swoim brewiarzu (Por. św. Teresa od Jezusa, Poezje, 9. (Poesias, 30)]
Masz różne książki, różne teksty. Teksty, które przez swoją treść czy sposób czytania oddalają od Boga i teksty, które przez swoją treść i sposób czytania do Niego mogą przybliżać. Ostatecznie wszystko zależy od ciebie, od twego otwarcia na Miłość, która - jeśli próbujesz iść śladami św. Juana Diego - może stawać się dla ciebie nieustannym wołaniem: Czyż nie jestem przy tobie Ja, twoja Matka? CZY potrzebujesz czegokolwiek innego? [6. Por. F. Gonzales Fernandez, E. Chaves Sanchez, J. L. Guerrero Rosado, El encuentro de la Virgen de Guadalupe y Juan Diego, Mexico 2000, p. 154. ]
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
poniedziałek, 5 grudnia 2011
"Czyż Ja ci nie wystarczam?" (6)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Znaki Obecności
Czasami bywa tak - zwierza się ksiądz - że Bóg mnie budzi wcześniej niż by to zrobił zegar śpiewający modlitwę. I wiem, że On chce, abym tego dnia wcześniej zaczął się modlić. Bo ramiona, które mnie obejmują, są utkane z codzienności. I z tych łatwych nocy, i z tych, kiedy trudniej jest spać. Czyż Ja ci nie wystarczam? - mówi do mnie Maryja - Nie martw się o swój sen, o swój odpoczynek. Kiedy pamiętasz o słowach Matki Bożej skierowanych do św. Juana Diego, modlitwa bycia w ramionach Maryi, szczególnego narzędzia miłości Jezusa, może cię przenikać, dochodzić aż do serca, do rdzenia duszy.
Maryja, to szczególne narzędzie miłowania ciebie przez Boga może przenikać twoje myślenie, twój sposób bycia, twoją modlitwę, funkcjonowanie w codzienności.
Ten sposób życia przybliży cię trochę do życia Maryi, do tego, jak Ona żyła. W Jej życiu Bóg był nie tylko jedynym Umiłowanym, ale i wszystkie Jej myśli skupiały się na Nim, na Jego woli.
I tak będzie z tobą, jeśli zwrócisz się do Jezusa, żeby posłużył się Maryją jako szczególnym narzędziem swojej łaski, by poprzez Jej ramiona przygarniał cię do siebie, nie pozwolił się zagubić. Aby znaki obecności, jakie ci przysyła, zawierały wezwanie do nieustannego nawracania się, do narastającej nieufności do siebie i do narastającego zaufania do tego przedziwnego narzędzia Bożej miłości. Tej miłości, która w końcu sprawi, że Jezus stanie się jedynym twoim Umiłowanym a wszystkie twoje myśli będą się skupiać na Nim.
Sprawi, że w końcu nie będziesz już żył więcej kompromisem a ptak twojej duszy uwolniony od skrępowań rozwinie w pełni skrzydła [3. Por. Droga na Górę Karmel, I, 11,4. ]
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
sobota, 3 grudnia 2011
"Świat jest pełen śmieci" (5)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Znaki Obecności
Świat jest pełen śmieci - mówi dalej ksiądz do słuchających go osób - pełen śmieci, które chcą przyciągnąć naszą uwagę. Kiedy myślę o tych miłujących ramionach, czytanie pism czy oglądanie telewizji zmienia swój sens. Po prostu mnie to nie napełnia. Pisma są pełne sensacji i przyciągają uwagę. Zaczynasz czytać i chcesz zobaczyć, jak to się skończy. Działają jak film, który wciąga - zaczynasz oglądać i nie możesz się oderwać, bo chcesz zobaczyć, co będzie dalej. To cię zniewala. Te wciskające się zewsząd informacje napełniają cię hałasem, odbierają ciszę duchową.
Duch tego świata jest bardzo agresywny, za wszelką cenę chce narzucić swoje sprawy. I nawet nie wiesz kiedy, zostajesz wciągnięty w tryby tego szalonego rytmu, pędzenia za czymś, co przecież przemija. Duch tego świata przychodzi ze wszystkich stron. Praktycznie w każdym środowisku, gdzie pracujesz, studiujesz, próbuje być obecny, próbuje zapanować nad tobą. Duch tego świata chce królować, ale to królestwo jest zniewoleniem.
Tak ważne jest, żeby potrzebować ramion Maryi, którymi Jezus chce się posługiwać jako szczególnym narzędziem swego na mnie oddziaływania, ratowania przed zniewoleniem tego świata. Ratowania we mnie tej tak potrzebnej ciszy duchowej. Bo szukających Boga wszystko przybliża ku Niemu, nawet te różne sfery doczesności, które mogą albo wciągać w bagienne obszary, oddalać od Pana, albo ku Niemu przybliżać. Jak to dobrze, jeśli korzystasz z tego rodzaju darów, jak choćby ten budzik, który pozwala ci już na początku dnia wybierać Jezusa. To jednak jest ważne, jakie są twoje pierwsze myśli. Czy pozwolisz, aby kierowały się ku miłującym ramionom Maryi w postawie kogoś, kto błaga o miłosierdzie? Bo jeżeli zmarnujesz początek dnia, to i potem nie będziesz wybierał Boga, nie będziesz wybierał tych ramion, które Jezus wybrał jako przedziwne narzędzie swej troski o ciebie. Tych ramion, które chcą cię obdarzać niezwykłą łaską nieustannego wprowadzania w przedziwny świat Jedynej Miłości.
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
piątek, 2 grudnia 2011
"Wiem, że jestem w tych miłujących ramionach" (4)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Znaki Obecności
"Budzik przybliża mi Boga, ułatwia, bym stawał w Jego obecności jako ktoś błagający o miłosierdzie. Zawsze więc błagam o miłosierdzie, bo wiem, że całkowicie zależę od Jezusa. Myśli moje kojarzą się ze słowami, jakie powiedziała Matka Boża z Guadalupe do św. Juana Diego:
Czyż nie jestem przy tobie Ja, twoja Matka?
Czy nie stoisz w moim cieniu?(. . .)
Czyż nie jesteś ukryty w fałdach mego płaszcza i w moich ramionach, które cię obejmują?
Czy potrzebujesz czegokolwiek innego?
[2. F. Gonzales Fernandez, E. Chaves Sanchez, J. L. Guerrero Rosado, El encuentro de la Virgen de Guadalupe y Juan Diego, Mexico 2000, p. 154.]
Kiedy modlę się potem przez pół godziny, to i ta modlitwa jest jakby naznaczona echem tej pierwszej, powiązanej z modlitewną pieśnią o miłosierdziu. To wołanie Potrzebuję Ciebie!, ten głód ramion Maryi - szczególnego narzędzia miłości Jezusa do mnie - towarzyszy mi przez cały dzień, jakby wyryty w mojej świadomości i podświadomości.
Tego rodzaju budzik jest przedziwną dla mnie łaską, która pozwala mi nie tylko skupić swoje życie - za przykładem św. Juana Diego - na tych ramionach, które mnie obejmują, ale również na pewnej postawie wobec Boga, który do mnie przemawia słowami Matki Bożej z Guadalupe.
Budzik jest porannym darem Maryi dla mnie.
A wieczorem - zwierza się dalej ksiądz - zanim pójdę spać, biorę mały krzyżyk i trzymam go, dotykam go. Modlę się w ten sposób modlitwą gestu. Przez ten dotyk łączę się z Jezusem, moim Umiłowanym, ze świadomością, że Bóg swoją mocą i miłością ogarnia cały świat, a dla mnie jest szczególnie obecny tutaj. Obejmuje mnie razem z miejscem, w którym leżę, swoimi Ramionami. Ponieważ Jezus pragnie, aby Maryja stale żyła we mnie jako znak Jego obecności, myślę o Jej słowach skierowanych do św. Juana Diego. Próbuję myśleć, że to Jej ramiona obejmują całą moją rzeczywistość i teraz mój sen obejmą. Ramiona Maryi w ten sposób stają się jakby utkane z całej mojej codzienności. Są dla mnie światłem prowadzącym w dzień jutrzejszy, przez poszczególne momenty życia. Obejmują mnie, kiedy śpię, kiedy odpoczywam, kiedy się modlę. Wiem, że jestem w tych miłujących ramionach i ta modlitwa bycia w Jej skrzyżowanych ramionach prowadzi mnie przez życie." (cdn)
czwartek, 1 grudnia 2011
Znaki Obecności (3)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Znaki Obecności
Czy zegar może przypominać o Bogu?
Wszystko może ci przypominać o Bogu, bo Bóg chce poprzez wszystko przesyłać ci sygnały swojej obecności. Zegar czy zegarek, jak każda rzecz z codzienności, może przybliżać do Boga albo od Niego oddalać. Jeżeli dzwoni budzik, to ten budzik może działać jak lina holownicza. Wyciąga cię z jakichś koszmarów, które przeżywałeś w nocy czy z jakiegoś błogostanu i wciąga cię w kłębiące się myśli, które - choć dotykają tego, co i tak minie prędzej czy później - zagarniają w pełni twoje serce. Być może nawet nie przypuszczasz, że ten budzik cię wprowadził w pewien świat, gdzie rządzi pośpiech, gdzie masz się sprężać do walki z trudnościami albo też cieszyć się czysto doczesną radością, jakąś ludzką nadzieją na coś.
Żyjesz tym, co kochasz. Jeśli chcesz żyć Bogiem, to budzik zamiast wciągać cię w świat pośpiechu, w świat doczesności, może wciągać cię w ten przedziwny świat Jedynej Miłości. Szukających Boga wszystko przybliża ku Niemu, nawet... taki zwykły, mały zegar.
[1. "Miłującym Boga wszystko pomaga ku dobremu - pisze R. Garrigou-Lagrange powołując się na List do Rzymian (8,28) - nawet wewnętrzne opory, najboleśniejsze i najbardziej nieprzewidziane przeciwności zewnętrzne, nawet grzech, jak twierdzi św. Augustyn, jeśli potrafimy się z jego racji upokorzyć" (Trzy okresy życia wewnętrznego, Niepokalanów 1998, s. 552). [Les trois dges de la vie interieure, t. II, Cerf, Paris 1938, part III, ch. 7].
Któryś z księży opowiada, jak odkrył niezwykły znak, który przypomina mu stale o obecności Pana: - Aby się obudzić korzystam z przedziwnego zegarka budzącego mnie melodią-modlitwą, w której padają słowa o miłosierdziu Boga. O miłosierdziu Boga Wcielonego, którego miłość do Jego Matki jest tak niezwykła, ponieważ niezwykła była zawsze odpowiedź Maryi na każdą otrzymaną łaskę. I budząca mnie melodia mówi o tej przedziwnej miłości Jezusa, który tak ukochał Maryję, że w stosunku do mnie pragnie się Nią posługiwać. Tą, która była Mu zawsze i w sposób doskonały wierna. Pragnie, aby Jego miłość do Maryi miała ciąg dalszy w mojej osobie, w moim życiu, żeby mógł we mnie Ją kochać. Dlatego pragnie posługiwać się Nią jako szczególnym narzędziem swojej miłości do mnie.
Każdy dzień rozpoczynam od przenikających moją świadomość tonów modlitwy, które pomagają błagać o miłosierdzie Jezusa dla mnie. A w tym błaganiu jest zawsze obecna Maryja, którą Jezus ciągle mi daje jako swój największy dar. Tak jakby chciał, aby Ona stale żyła we mnie jako znak Jego obecności. Ten budzik przestaje być zwykłym przedmiotem. On do mnie mówi, a dokładniej przez niego Jezus do mnie mówi słowami i tonami melodii. Mówi, że mnie kocha, że chce mi przebaczać.
Budzik przybliża mi Boga, ułatwia, bym stawał w Jego obecności jako ktoś błagający o miłosierdzie. (cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
środa, 30 listopada 2011
"Może wyznaczasz Bogu specjalne miejsce spotkania..." (2)
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
"Może wyznaczasz Bogu specjalne miejsce spotkania, chcesz nadać rangę wyjątkowości jakiejś pielgrzymce, która dokona przełomu w twoim życiu. Może jakąś datę chcesz uczynić niezwykłą, myśląc, że coś się wtedy powinno wielkiego w twoim życiu wydarzyć. A tymczasem, kiedy szukasz Boga gdzieś tam daleko, w jakimś sanktuarium - On jest tak bliski, że aż trudno ci w to uwierzyć. Data specjalna? Dla Boga każdy zwykły, szary dzień jest specjalny, jest najlepszy, aby zalać cię swym światłem, wkroczyć w twoje życie. Bo Ten, który kocha cię codziennie, w codzienności wybrał dla ciebie miejsce spotkania.
Jeżeli uciekasz od codzienności w jakąś wykreowaną przez siebie rzeczywistość, to ta wykreowana, wydumana rzeczywistość będzie cię oddalać od Boga. Bo On w niej nie mieszka. Kiedy zaś będziesz próbował z wiarą patrzeć na otaczającą cię codzienność, trzeba mieć nadzieję, że z czasem dostrzeżesz w niej Jedyną Miłość i że wszystko będzie ci mówiło o tej Jedynej Miłości. Odkryjesz, że jest to przedziwna Miłość i przedziwny jej świat, tak jak przedziwne jest narzędzie Bożego umiłowania, Matka Pana, który z taka hojnością pragnie się poprzez Nią troszczyć o ciebie w twojej codzienności.
Jeżeli przedziwny świat Bożej Miłości objawi ci się w słowach Orędzia skierowanych do św. Juana Diego, to może uznasz te słowa za ukazujące kierunek, gdy błądzisz, uznasz je za niezwykłe wsparcie w chwilach słabości. A jeśli trudności życia i moc miłosiernej łaski uczyniły cię małym, bardzo małym, to odnajdziesz się bezpieczny w fałdach maryjnego płaszcza. I z żarliwością kogoś, kto tak wiele iluzji potracił po drodze, przylgniesz do tych miłujących ramion, aby się od nich nie chcieć już nigdy oderwać." (cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
wtorek, 29 listopada 2011
Część 1. CODZIENNOŚĆ, KTÓRA PRZYBLIŻA ALBO ODDALA
Wszystko może przybliżać do Boga. I wszystko może oddalać. Bo zależy, czego szukasz w rzeczywistości, która cię otacza. I jakim światłem obejmujesz tę rzeczywistość. Jeżeli pojawi się w tobie odrobina wiary i odrobina postawy ewangelicznego dziecka, w tym świetle wiary dojrzysz ukrywającego się wszędzie Boga. I z tym objawiającym się i ukrywającym się za wszystkim Bogiem będziesz mógł podejmować modlitwę-rozmowę o wszystkim. I o tym, że nie wyspałeś się tej nocy i masz chandrę, że akurat deszcz pada albo zaszło słońce, i o tym, że się spóźniłeś do pracy albo że ci się guzik oberwał. A nade wszystko, że się tak bardzo spieszysz, jakby Go nie było, że tyle razy byłeś Mu niewierny, że tak bardzo Go potrzebujesz.
Potrzebujesz Jego miłosierdzia, potrzebujesz, aby ci przebaczał, stale. I będziesz o tym wszystkim i o wielu, wielu innych rzeczach mógł rozmawiać z Bogiem, ponieważ gdzieś tam w głębi serca będziesz wiedział, że to wszystko, co cię otacza, jest wypełnione Wszechobecnym. To narastanie wiary będzie sprawiać, że codzienność będzie coraz bardziej przybliżać ci Boga.
A jeżeli zabraknie ci światła wiary, to chociażbyś stanął przed samym Bogiem w Najświętszym Sakramencie, nic tam nie dostrzeżesz. I to fizyczne stawanie przed żywym Bogiem może cię od Niego faktycznie oddalać. (cdn)
"Przedziwny świat Jedynej Miłości"
Zeszyt nr 45
Wydawnictwo Ruchu Rodzin Nazaretańskich,Warszawa, 2006
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 28.04.2006 Nr 2067/NK/2006
wtorek, 3 maja 2011
Życie wewnętrzne duszą apostolstwa
Oto niezwykły podręcznik ascetyki:
napisany w pierwszym rzędzie dla dusz apostolskich,
winien stać się lekturą i przedmiotem poważnej refleksji każdego katolika pragnącego żyć pełniejszym życiem duchowym.
Autor, o. Jean-Baptiste Chautard, francuski cysters,
pragnie skłonić czytelnika do zasadniczego rachunku sumienia.
Jakie jest moje życie z Bogiem?
Czy moja działalność jest zgodna z wolą Bożą?
Jak wypełniam niezbywalne praktyki życia wewnętrznego:
poranne rozmyślanie,
szczegółowy rachunek sumienia,
straż serca?
— oto pytania, które musimy sobie stawiać co dzień, by nie stracić z oczu istotnego celu naszej ziemskiej wędrówki.
Wydawnictwo Te Deum , 2002
* ss. 200, format A5, miękka oprawa
* ISBN 83-87770-36-1
Tu można zamówić:
http://www.tedeum.pl/tytul/32,Zycie-wewnetrzne-dusza-apostolstwa
środa, 6 kwietnia 2011
Jerzy Struk - Poezja śpiewana
w wykonaniu zespołu ARETE, którego pierwszą płytę zaprezentuje autor na spotkaniu
na Zamku Królewskim w ramach XVII Targów Wydawnictw Katolickich.
Zapraszamy w imieniu Jerzego Struka na to spotkanie z nim
w sobotę 9 kwietnia od godz. 15.00-16.30 do Zamku Królewskiego (Arkady Kubickiego).
Płyty "Pierwszy promień"podpisywać będę autor na stanowisku 28 Wydawnictwa Misjonarzy Krwi Chrystusa.
Zapraszamy także na Stronę poety Jerzego Struka
http://www.jerzystruk.pl/admin/strona/index.php
czwartek, 31 marca 2011
UPADNIJ NA KOLANA - refleksja W. Póltawskiej
Motto: Upadnij na kolana Ludu czcią przejęty,
Uwielbiaj swego Pana!
Mała byłam, jeszcze nie chodziłam do szkoły, gdy zachorował nasz dozorca, stary Pan Michał. Groźny był, wielki, z dużymi rudymi wąsami. Dzieci z przedszkola bały się go – ja nie. Michał był moim przyjacielem i strasznie mi się podobało, jak żelaznym drągiem wybijał lód z rynsztoka. Lód pryskał na wszystkie strony. Raz chciałam, żeby mi pozwolił tez tak robić; roześmiał się, podał ten drąg, którego w ogóle nie mogłam ruszyć. Był taki mocny zawsze, wydawał mi się uosobieniem mocy.
A teraz leżał w łóżku i nie mógł wstać. Zima to była, czy może przedwiośnie, bo śnieg był pomieszany z błotem, taka mazia. Dzieci z podwórka wiedziały, że stary Michał umiera i dlatego przyjdzie do niego Pan Jezus. Trochę się dziwiłam, dlaczego dopiero teraz, jak już nie może wstać, a nie wcześniej. Ale wszystkie czekałyśmy przy furtce od ulicy.
Zza rogu, a właściwie z zakrętu, odezwał się dzwonek, chłopiec taki niewiele większy ode mnie, w białej komeżce dzwonił dzwonkiem, a wszyscy od razu się obejrzeli – za nim szedł ksiądz. Zbyszek, duży chłopak z podwórka, powiedział: „niesie Pana Jezusa” – nie było widać gdzie niesie, ale wszyscy od razu uklękli. Jakiś pan w szubie, jakaś pani w futerku i pan w czerwonej czapeczce, co przynosił listy do mojej starszej siostry. I chłop zlazł z wozu, zatrzymał konie i ukląkł. Wszyscy bez namysłu w to błoto i roztapiający się śnieg. Ja też – wszystkie dzieci z podwórka też. Przez moment błysnęła mi myśl: „mam białe getry, co na to powie mama!?” Ale mama właśnie wyszła na próg i uklękła też.
Ksiądz poprzedzony chłopczykiem wszedł do sieni na prawo do izdebki, gdzie mieszkał stary Michał. A potem jeszcze pamiętam samą trumnę. Wynosili ją bokiem, bo nie chciała się zmieścić, na cmentarz mnie nie wzięli.
Tyle lat temu, a ja niemal co dzień wspominam tę scenę. Ludzi klęczących, bo przechodzi Pan Jezus.
Wspominam to podczas każdej Mszy św., gdy widzę, jak ministranci rozparci siedzą na ławkach koło ołtarza, a ksiądz koło nich rozdaje komunię św.
Widzę to, gdy na Mszy św. podczas podniesienia ludzie stoją – klęczy parę starych kobiet.
I widzę to w kaplicy papieskiej, gdy wszyscy siedzą, a klęczy jeden człowiek w białej sutannie i z białymi włosami, Jan Paweł II. Gdy go w Krakowi nie można było znaleźć w Kurii, wystarczyło pójść parę ulic dalej, gdzie siostry mają wieczna adorację. Klęczał tam godzinami.
Młodzi, zdrowi – dlaczego nie klęczą? Bo niemodne? Nie, to by nie wystarczyło, to jest głębszy znak – „upadnij na kolana, ludu czcią przejęty”, no właśnie, trzeba być czcią przejętym, żeby paść na kolana. Trzeba wiedzieć przed kim i dlaczego. Wstać można na znak szacunku. Wstają studenci, gdy wchodzi profesor, stoją ludzie na baczność, gdy grają hymn państwowy. Ale jest to zwłaszcza dzisiaj gest wieloznaczny. Stoi się, stało się godzinami w kolejce pod sklepem (niekiedy pod sklepem monopolowym kolejka była dłuższa niż za chlebem), stoi się w przepełnionym tramwaju, stoi się na przystanku. Już samo wstanie nie jest jednoznaczne i jest to gest na użytek ludzi.
Dla Boga – jeżeli się choć trochę pojmuje Kim On jest, człowiek od wieków szukał sposobu wyrażenia tej czci, tego timor Dei, jaki stworzenie winno okazać Stwórcy; starał się znaleźć gest szczególny, specjalny, jedynie dla Boga przeznaczony; ludzie klękali, wznosili ręce do nieba. Gest nie ofiarowywany nikomu z ludzi. Owszem jeszcze Jego Zastępcy – przed Piotrem na Stolicy Apostolskiej klękali ludzie. Kiedyś – dziś nawet tam nie – Dlaczego?
Zmalał Bóg w ludzkich oczach sprowadzony do naszego nędznego wymiaru – pojecie sacrum (tego, co święte) zanika.
Jest, jest paru szaleńców Bożych chodzących po tym świecie XXI wieku, usiłujących zaszczepić na nowo kult dla Białego Krążka w złocistej monstrancji. Chodzą od parafii do parafii i namawiają na wieczysta adorację. I mówią rzeczy graniczące z cudem, że od czasu, jak w tej parafii całą dobę adoruje się Przenajświętszy Sakrament, jak ludzie kolejno klęczą przed Sanctissimum, to maleje ilość przestępstw, to zmienia się klimat parafii. A inni? Niektórzy wzruszają ramionami: ach to tylko symbol; inni oglądają się dookoła: wszyscy stoją, jakże się tu wychylać, sam jeden?
Pierwszy raz widziała człowieka stojącego podczas podniesienia w kościele w Lublinie na samym początku okupacji: SS-man w mundurze (a jakże katolik – na pasie miał wybite przecież Gott mit uns). Stał sztywno na rozkraczonych nogach, a cały kościół klęczał.
Potem po wojnie umarł nasz kolega – przez wszystkich ceniony; na pogrzebowej Mszy św. koledzy po fachu, panowie doktorzy partyjni, stali sztywno. Lojalnie przyszli na Mszę św., ale nie mogli się narazić klękaniem. I było to jak znak – wierzący wiedzą, co się dzieje, padają na kolana. Niewierzący grzecznie stoją jak na uroczystości ludzkiej, nie rozumiejąc nic więcej.
A teraz ? W kaplicy u Sióstr podczas Mszy św. wszystkie stoją, nie, nie wszystkie: dwie staruszki klęczą i ja – pytam przełożonej, co to jest, czy one nie rozumieją? Czy wszystkie są chore? Przełożona trochę speszona mówi: „Z Zachodu przyszło, Kapituła przegłosowała zmiany stroju i zmiany obyczaju”. Magiczne słowa, jak zaklęcie: z Zachodu. Zalewa nas fala brudnej wody z Zachodu, przywożą do na śmiecie, a w Polsce się wszystko bierze, bo … bo po prostu jest snobizm. Snobizm na zachód – na „nowoczesność”!
„Wszystko jedno jak się modlę”, ktoś mi powiedział; może, ale … jak dzieciom odróżnić wagę tego, co się dzieje podczas Mszy św.? Dawniej na Ewangelię wierni stali ze skupieniem słuchając słów natchnionych, ale gdy Bóg sam schodził na ziemię – padali na kolana, dziecko widziało: jest Bóg tu i teraz – hic et nunc! Tak jak my dzieci z podwórka wiedziałyśmy na pewno, że przychodzi Ktoś najważniejszy – sam Pan Jezus, bo wszyscy dorośli padli na kolana.
Co wiedzą dziś dzieci? Czego się uczą patrząc na dorosłych? Nawet tych niby wierzących, nawet w kościele – w którym dziś niekiedy nie można odnaleźć tabernakulum wyrzuconego z głównego ołtarza gdzieś do kąta? Gdzie Bóg sam z niepojętą cierpliwością czeka na człowieka…
http://www.duch.koszalin.opoka.org.pl
środa, 23 lutego 2011
SŁOWO PANA JEZUSA DO CIERPIĄCYCH, CHORYCH...
Najmilsze moje dzieci!
Wy, którzy teraz cierpicie, jakże blisko jesteście mojego Serca. Chcę, żebyście wiedzieli, że cierpienie ludzkie wzrusza Mnie i czyni ślepym na wszystkie wasze winy, błędy i zaniedbania, a kiedy człowiek w bólu, lęku i umęczeniu wzywa Mnie - Ja, Pan wasz, Ojciec i Zbawca, Bóg nieskończonego majestatu i mocy, biegnę natychmiast ku dziecku memu, aby być przy nim, wspomagać je i uspokajać. Żadna matka nie kocha was goręcej, nie troszczy się bardziej o was i nie czuwa nad wami troskliwiej niż Ja, Jezus, wasz przyjaciel, bo tylko Ja oddałem za was swoje życie i opłaciłem wasze wybawienie własnym cierpieniem. Znam ból ludzkiego ciała, jego lęki i trwogę przewidywań. W nocy Ogrójca przeżyłem nie tylko przyszłą mękę swoją, lecz poznałem waszą niewdzięczność, waszą przyszłą nieczułość, nienawiść do Mnie, odrzucenie mojej Ofiary - przez każdego, kto to uczyni w ciągu tysięcy lat - a pomimo to nie cofnąłem się, bo moja miłość do was była ponad wszelkie wasze obecne i przyszłe winy silniejsza, była i jest nieskończona.
Pragnę, abyście korzystali z czasu miłosierdzia, jaki wam daję. Jest to dar braterstwa. Jeśli zawrzecie ze Mną, Jezusem Chrystusem, Zbawcą waszym, braterstwo w cierpieniu i złączycie je z moją Ofiarą krzyżową, chociażby drobne było i niewiele znaczyło w porównaniu ze straszną śmiercią krzyżowanego, przedtem torturowanego duchowo i fizycznie Boga-Człowieka, to jednak braterstwo to trwać będzie w wieczności i ono osłoni was przed sprawiedliwością Boga w blasku nieskończonej świętości Trójcy Świętej.
Nigdy bowiem zdarzyć się nie może, bym Ja, Bóg Miłosierdzia, Miłość przebaczająca, odrzucił tego, kto wzywał Mnie w cierpieniu i trwodze. Dlatego korzystajcie z czasu danego wam po to, abyście mogli przebywać ze Mną bez lęku o stan waszego ducha, bez wstydu
i trwogi - wobec nędzy waszej i grzechu - przede Mną, lekarzem dusz waszych.
Matka nie pamięta choremu dziecku jego win, chociażby przewrotne było, fałszywe i pomiatające nią. Dziecko cierpi - a to wystarcza, by matka zapomniała o wszystkim prócz tego, że jest swojemu dziecku potrzebna. Tak samo Ja.
Im gorzej się macie, tym bardziej niezbędny wam jestem, tym bardziej wyrywam się ku wam, i jeśli tylko wasza wola powie „przyjdź", natychmiast stanę przy was, i pozostanę. Nic Mnie nie może odrzucić od was: ani wasz grzech, ani złość, ani poprzednie uprzedzenia, nienawiść lub obojętność. Ja ich nie chcę widzieć ani pamiętać. Wiem tylko, że to dziecko moje jest zagrożone, że jest samotne, strwożone, bezradne, że jego serce płacze. Wtedy mam dla niego łagodność, czułość, dobroć, wyrozumiałość i nieskończoną cierpliwość. Dlatego nie obawiajcie się Mnie, nie unikajcie. Przecież mogę wam ulżyć, dać wam pokój i nasycić wasz głód uczucia moją miłością. Ja mogę wszystko. Jestem najlepszym lekarzem. Pragnę służyć wam moją mocą, siłą, odwagą, przyjaźnią wypełnić waszą samotność, dać wam nadzieję i pewność mojej miłości. Kiedy Ja jestem przy was, usuwam wszelki lęk. Jestem wam tak bardzo potrzebny, moje biedne, bezradne, zbolałe i smutne dzieci.
Korzystajcie z czasu cierpienia - czasu łaski i miłosierdzia - bo jest on pełen moich darów dla was, mojego zmiłowania.
Dzieci! Dla was przeznaczyłem Sakrament Chorych - mój akt przebaczenia, którym przekreślam wszystkie winy wasze, przede wszystkim względem braci waszych. W nim Ja przejmuję wasze długi wobec sprawiedliwości Ojca i Ja je spłacam swoją Krwią przelaną za was, abyście wy stali się wolni. I wtedy, czyści już i radośni, możecie wejść wprost w mój dom, który jest pełnią szczęścia. Bo Ja tak pragnę ukoić wasz ból, nasycić miłością, oszczędzić wam czyśćca - pory wstydu, bólu duszy, żalu i pokuty. Każdego z was, kto cierpi, pragnąłbym wziąć w ramiona i najdelikatniej, śpiącego na moim Sercu, przenieść przez próg śmierci do mojego królestwa. Przy Mnie nie ma ona władzy nad wami, nie istnieje lęk ani groza. Przechodzicie z życia ku Życiu ze Mną w szczęściu wieczystej radości. Nie zawiodłem nigdy nikogo, kto Mi zaufał. Ale Ja jestem też uzdrowicielem i Sakrament Chorych może stać się dla was drogą ku zdrowiu ciała, a uzdrowieniem dla dusz waszych. Ja sam wybieram dla was to, co najlepsze, a któż zna i rozumie każdego z was tak jak Ja...? Dlatego bać się Mnie nie trzeba. Jestem waszym Życiem, Duszą waszych dusz. Jestem wam tak potrzebny, jak ciału niezbędne jest światło i woda, powietrze i krew.
I wy dzieci moje ukochane szczególnie, jesteście Mi potrzebne. Czas cierpienia, czas bezradności, lęku i smutku - to czas łaski mojej. Czy wiecie, że wtedy wszystko u Mnie możecie wyprosić? Zwłaszcza gdy prosicie łącząc stan wasz ze zbawczą męką moją, bo wtedy razem prosimy Ojca. Jeślibyście błagali we wspólnocie ze Mną o szczęście, pokój i pojednanie dla świata, moglibyście je wyprosić całej ludzkości... Ja dla bezinteresownej prośby słabego i cierpiącego człowieka otwieram Serce; takiej prośbie nie mogę się oprzeć.
Ludzie proszą Mnie, żyjąc wciąż w brudzie i grzechu, i jakże rzadko proszą Mnie o dobra prawdziwe. Spojrzyjcie na ziemię. Cała zagrożona jest. Wciąż giną ludzie mordowani przez braci swoich, wzrasta głód skutkiem obojętności sytych, rozrastają się zbrodnie, zepsucie, wynaturzenia, wszelakie zwyrodnienia psychiki ludzkiej, pojawiają się nowe choroby, nowe skażenia, nowe powody do wojen i zadawania sobie cierpień. A ileż jest rozbitych rodzin w waszym kraju? Ile osieroconych, smutnych dzieci? A ilu z nich nie dano żyć z winy rodziców i rodzin? Jak szaleje alkoholizm, rośnie narkomania, nienawiść wzajemna, zawiść, chciwość, egoizm, lenistwo, intrygi...?
Ja wyłączam was, dzieci, na czas jakiś z tej trującej atmosfery pożądania i wyścigu ku posiadaniu, z walki o rzeczy marne i sprawy błahe, abyście mogli zobaczyć ich nicość wobec jedynej sprawy wielkiej - mojej walki o wasze zbawienie. Proszę, pomóżcie Mi w niej!
Walczę o nieskończone szczęście dla każdego z was. I nikt nie jest mniej kochany niż inni. Każdego z was kocham dla niego samego, różnego od innych, ukochanego tak, że dałem mu wszelkie szanse, by wybrał to, co najlepsze, to, co go uszczęśliwi nie na krótko, a na wieczność. Chcę, by każdy z was zrozumiał, że on sam jest dla Mnie najważniejszy. Chociażby był uważany za niepotrzebnego, samotny, opuszczony, stary i bezradny lekceważony lub pogardzany przez innych - przeze Mnie jest kochany i to kochany szczególnie mocno, gorąco, tym bardziej, im mniej miłości ludzkiej otrzymał. Bo każdy z was otrzymał istnienie z miłości mojej, pragnącej darzyć i uszczęśliwiać. I dałem wam pełnię wolności po to, żebyście mogli dobrowolnie wybrać życie takie, jakiego sami pragniecie - ze Mną lub na wieczność poza Miłością. Świat was łudzi i oszukuje, otoczenie jakże rzadko jest serdeczne, pomocne, dobre. Wszyscy szarpiecie się i męczycie, doświadczani boleśnie, odtrącani, oszukiwani. Wasze błędy i winy są najczęściej wspólną winą. Dlatego tak wam pomagam, tak was bronię, osłaniam i pragnę żyć w bliskiej przyjaźni z każdym z was; i nie potępiam, a tłumaczę. Wszyscy jesteście tak bardzo słabi, zmienni, skłonni do upadków, dlatego właśnie macie potężną pomoc moją zawsze, na każde najcichsze wezwanie.
Jednak kiedy chorujecie, cierpicie, jesteście zbolali i bezradni, wtedy Ja sarn, nawet nie czekając na wezwanie, ogarniam was swoją opieką. Wszystko przebaczam, a widzę tylko wasz zły stan. I wtedy ofiarowuję wam czas łaski i zmiłowania. Teraz zaś proszę was, tych, którzy zrozumieją moją troskę o ludzkość. Nie marnujcie, nie odrzucajcie mojego daru. Wstawiajcie się za sobą wzajemnie, oddawajcie swoje cierpienia Mnie - za kogo chcecie. Potrzeb jest mnóstwo. Cała ziemia płacze. Ulitujcie się nad błądzącymi, nieszczęśliwymi braćmi waszymi i proście za nich, ofiarowujcie wasze codzienne cierpienia za wasze rodziny, lekarzy i personel, za Kościół, za Ojczyznę, za ginących, samotnych i konających... - wedle potrzeby serca.
Proście, bo nikt nigdy nie był tak wysłuchany, jak cierpiący człowiek. Któż ma tyle łaski, co wy? I któż może Mi pomóc, jeśli nie wy? Proście, dzieci moje umiłowane, za świat, za bliźnich waszych, a wtedy Ja ogarnę proszących i tych, za których proszą, jedną gorejącą miłością. Wtedy nikt z was nie zginie, a błogosławiony będzie przez tych, którzy dzięki niemu zyskali niebo.
Pomóżcie Mi, dzieci, zbawiać świat!
Słowa Zbawiciela przekazane przez ANNĘ, duszę wybraną, która to osoba życzy sobie, by jej nazwisko pozostało w ukryciu.
Wydrukowane w książce: Anna „Boże wychowanie” cześć 2, wyd. Księży Jezuitów, WAM, rok 1995, s.432-435. (Obecnie brak tej książki w księgarniach internetowych)
poniedziałek, 3 stycznia 2011
"Opowiadanie wigilijne"
Nauczycielka szkoły powszechnej była zagorzałą ateistką. Całe jej nauczanie zmierzało do tego, aby odebrać dzieciom wiarę w Boga. Dzieci nie śmiały się bronić. A jednak ich rodziny były wierzące i głęboko przywiązane do praktyk religijnych. Ojciec Norbert, proboszcz parafii, zbierał dziatwę w kościele, na lekcje katechizmu. Nauczanie religii napotykało na wielkie trudności, a jednak dzieci wynosiły z tej nauki wiele i uczęszczały do sakramentów św.
Panna Gertruda, miała jakiś tajemniczy sposób wykrywania dzieci, które przyjmowały Komunię św. i po prostu szalała. A chyba nikt nie mógł donosić, bo cała parafia i dzieci były zżyte.
W klasie IV a była dziewczynka 10-letnia imieniem Anielka, bardzo inteligentna, sumienna. Miała złote serduszko i każdemu spieszyła z pomocą. Była lubiana przez wszystkich.
- Pewnego dnia – opowiada o. Norbert – prosiła mnie o pozwolenie, aby mogła codziennie komunikować.
- Czy wiesz na co się narażasz? zapytałem.
http://dzieckonmp.wordpress.com/2011/01/02/opowiadanie-wigilijne/Na zdjęciu Praskie Dzieciątko Jezus
sobota, 1 stycznia 2011
Zapraszamy na nową stronę!
Wchodzimy w Nowy Rok z nową stroną naszego bloga.
Ta strona ma nazwę: "Chrześcijańska psychoterapia - Федор Василюк"
http://przezmaryje.blogspot.com/
Gorąco zapraszamy do czytania na tej stronie kolejnych fragmentów wykładu pod tytułem "Spowiedź i psychoterapia".
Autor odpowiada na pytanie :"co doświadczenie współczesnej psychoterapii może nam dać w procesie spowiedzi i żalu za grzechy."
Wykład ten był skierowany do duchownych rosyjskiej prawosławnej cerkwi i innych uczestników dorocznej konferencji Diecezji Surożskiej w Wielkiej Brytanii, w 2000 roku.
Wejść na stronę "Chrześcijańska psychoterapia - Федор Василюк" można z dowolnej strony bloga poprzez klikniecie w nazwę w rubryce "Inne strony bloga"
Gdy w chwili śmierci nie będziesz jeszcze w pełni duchowo ukształtowany, to proces ten będzie musiał dokonywać się dalej w czyśćcu.
Bóg jednak chce, byś uświęcił się, to znaczy został w pełni ukształtowany w formie, jaką jest Maryja, już na ziemi."
("Oto Matka twoja", s.68)